Dzisiaj znów dotknęła mnie "mała polityka".
Odpisy na fundusz socjalny dla emerytów w państwowych zakładach pracy zakładają,
że przynajmniej raz w roku można ubiegać się o zasilenie swojego emeryckiego portfela.
Usłyszałam dziś, że już nie wystarczy oświadczenie o wysokości emerytury, tylko ksero decyzji ZUS o jej rewaloryzacji( u mnie o 50 PLN).
Decydenci uznają wtedy, czy mi się zasiłek należy - i słusznie- bo może nie przyznam się ,
że dostałam 5000 PLN rewaloryzacji?
Ale pomyślałam też, że, być może, urzędnicy odpowiedzialni za finanse chcą mieć pewność,
że pieniądze z funduszu socjalnego są rozdzielane uczciwie i "martwe dusze" nie mają do nich dostępu?
Obie wersje tej przykrej sprawy są możliwe, bo nieuczciwość i urzędnicza buta była wszechobecna w PRL-u.
Potem na jakiś czas przyczaiły się, a teraz znów odżyły i mają się dobrze we wszystkich dziedzinach naszego życia . Czasami nieźle dają po łbie, tym co myśleli, że stosunki międzyludzkie w Polsce zmieniają się na lepsze, jak np. na polskich kolejach.
- Wystarczy przyjrzeć się pracy stołecznej Straży Miejskiej, która w założeniach miała być przyjazna mieszkańcom, a jest następnym "organem ścigania" byle czego i byle kogo, byle tylko mieć dużo "notatek służbowych" o niesubordynacji obywateli ( za co komendant dostaje premie). Jego przełożeni, a nie mieszkańcy są zadowoleni.
Pytam - dla kogo pracuje straż miejska? Odpowiedź - dla swoich pensji.
- Wystarczy stać przy zamkniętych drzwiach tramwaju, pukać i czekać, aż motorniczy odwróci głowę, popatrzy na ciebie i ruszy z przystanku, podczas, kiedy można było w tym czasie wejść, skasować bilet, usiąść i dopiero ruszyć w drogę.
Pytam - dla kogo motorniczy prowadzi tramwaj? Odpowiedź - dla swojej pensji.
- Taka moralność pozostała nam z PRL-u i dalej chce rządzić.
Słabym pocieszeniem może być to, że są odważni na świecie, którzy potrafią głośno wyrazić swoje osobiste zdanie. Tylko, czy grożą im za to jakieś poważne konsekwencje???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz